Beata Tkaczyk-Ozimek wspomina trudny czas, gdy była nastolatką. Nie miała smartfona, komputera, markowych perfum. Nieraz na śniadanie, obiad i kolację jadła tylko frytki, które musiała usmażyć sama sobie i tacie. On był pogrążony w depresji i miesiącami wpatrywał się w ścianę. Mama, gdy nie piła, jechała do Włoch trochę dorobić, żeby mieć za co opłacić rachunki. Nieraz groziło im odcięcie prądu.
Beata zaczęła się buntować, farbowała włosy na czerwono, chodziła na koncerty metalowe i wdała się w nieciekawe towarzystwo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu