Poszukiwanie alternatywy kojarzone jest zwykle z wejściem na inną drogę. W dzisiejszym świecie dostrzegamy, że za wszelką cenę próbuje się po nowemu nazywać to, co jest już dawno nazwane. Przekształcane są definicje, które tworzyły ład tego świata – próbuje się je wywrócić do góry nogami. W tych próbach warto mocno stąpać po ziemi i nie należy ulegać takim zabiegom. Podobnie jest ze szczęściem. Dla człowieka wierzącego oczywiste jest, że źródłem szczęścia jest Bóg i On jest także drogą do jego osiągnięcia. Niestety, współczesny świat próbuje stworzyć alternatywę szczęścia. Czy zatem możliwe jest „alternatywne szczęście” – takie, które nie płynie z relacji z Bogiem? Czy człowiek może być naprawdę szczęśliwy, żyjąc z dala od Boga?
Reklama
Gdy sięgniemy do nauczania św. Tomasza z Akwinu, możemy zauważyć, że szczęście (z łac. beatitudo) to nie tylko emocje czy stan psychiczny. To uczestnictwo w życiu Boga, pełnia, którą osiągamy w zjednoczeniu z Nim po śmierci. Wszystko inne – sukces zawodowy, miłość ludzka, podróże, estetyczne uniesienia – to dobra względne. Mogą być drogą do Boga, ale nie mogą Go zastąpić. Z kolei św. Augustyn napisał: „Niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie”. Zdanie to wskazuje jasno, że każda próba tworzenia tzw. alternatywnego szczęścia jest tylko chwilowa, nietrwała i pozorna. Człowiek może czuć się szczęśliwy tylko przez chwilę, bo żadna z takich form szczęścia nie jest w stanie w sposób prawdziwy nasycić duszy człowieka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Inaczej na tę sprawę patrzą współcześni teologowie. Gdy weźmiemy pod uwagę tezy stawiane przez Karla Rahnera czy Thomasa Mertona, uwagę zwraca fakt, że ich patrzenie na szczęście sięga także ram pozakościelnych. Wskazują oni jasno, że człowiek, nie definiując Boga po imieniu, może doświadczyć Go w sensie swojego życia, zachwycie nad otaczającym nas światem czy w miłości względem bliźniego.
Wskazując na taką drogę, możemy mówić o „alternatywnym szczęściu”. Mimo to i tak należy uznać w nim działanie Pana Boga, który wykracza poza wszelkie schematy, który przekracza ludzkie pojęcie i potrafi działać, kiedy chce i jak chce. Człowiek budujący tzw. alternatywne szczęście nie zdaje sobie sprawy, że szczęście nie jest oderwane od Boga, a przez to staje się nieświadomym udziałem w Jego obecności.
Jeśli buduje się „alternatywne szczęście”, można wpaść w pułapkę. Wynika ona ze złego pojęcia szczęścia. Gdy zaczyna się je utożsamiać z przyjemnością, samorealizacją lub sukcesem, a odrzuca wymiar duchowy, z perspektywy czasu staje się puste, przemijające i niedające „czegoś więcej”.
Dla człowieka wierzącego źródłem szczęścia jest Bóg, próby zamiany tego źródła przyczynią się natomiast do tworzenia karykatur szczęścia. Z perspektywy wiary prawdziwe szczęście nigdy nie jest całkowicie „alternatywne”.