Reklama

Głos z Torunia

Aby nikt nie był sam

Niedziela toruńska 11/2024, str. I-III

Barbara Krzemińska, psycholog, oraz małżeństwo Dorota i Mateusz Juźków prowadzący wspólnotę Abraham i Sara.

Agata Pawluk

Barbara Krzemińska, psycholog, oraz małżeństwo Dorota i Mateusz Juźków prowadzący wspólnotę Abraham i Sara.

Jak postrzegamy małżeństwa, które nie mogą cieszyć się swoim potomstwem? Czy zbyt często nie oceniamy i nie skazujemy tych osób na wykluczenie? O drodze oddania się Bogu w pełni z założycielami wspólnoty Abraham i Sara w Toruniu rozmawia Agata Pawluk.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agata Pawluk: Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Czy zgadzają się Państwo z tymi słowami?

Dorota i Mateusz Juźków: Zdecydowanie tak. U ludzi wiele rzeczy jest niemożliwych, ale u Boga wszystko jest możliwe i jesteśmy tego przykładem. Myślę, że jest to coś, co odróżnia nas jako osoby wierzące, że kiedy dochodzimy do kresu naszych możliwości, to zostaje nam jeszcze nadzieja, że Bóg będzie działał tak jak chce, kiedy chce i nie musimy tego pojmować.

Problem niepłodności. Temat tabu?

DMJ: Temat jest zaniedbany od lat, tymczasem jest coraz więcej ludzi z takim problemem. W dodatku podejmowany jest głównie przez środowisko in vitro. Jest to bolączka dla nas, ludzi wierzących, że osoby które dotknie ten problem, nie wiedzą, że jest inna droga, niekontrowersyjna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

A jak było w Państwa przypadku?

DMJ: Kiedy weszliśmy na drogę naprotechnologii, spełniliśmy nie tylko pragnienie naszego serca, jakim było rodzicielstwo, ale także uzdrowiliśmy nasze organizmy. Staraliśmy się trzymać stwierdzenia, że kiedy organizm nie jest płodny, trzeba mu tę płodność przywrócić. Na początku wydawało się nam, że jesteśmy zdrowi, młodzi i wszystko jest z nami w porządku, w ciągu roku jednak poczuliśmy się jak staruszkowie. U mnie wysypały się choroby, u męża również okazało się, że nie jest najlepiej.

Reklama

Wielu lekarzy nie dawało szansy na naturalne poczęcie.

DMJ: Kiedy wzięliśmy ślub, byliśmy oboje po 30. Trafiliśmy do lekarzy, którzy, słysząc nasz wiek, od razu mówili, że teraz pozostaje nam już tylko in vitro. Starali się wmówić nam, że naprotechnologia nie jest nauką, że oni nas zwodzą. Od pierwszej wizyty rzucali sądy ostateczne, które jeszcze bardziej nas przygnębiały. Kiedy podjęliśmy leczenie w ramach naprotechnologii, okazało się między innymi, że mam niedrożne dwa jajowody, co zdarza się zaledwie u około 5% kobiet. Zanim wyjechaliśmy do Lublina na procedurę ich udrożnienia, ginekolog, u którego robiłam niezbędne badania przygotowujące, powiedział, że kładzie wszystkie swoje pieniądze na stół, że i tak wrócimy do niego po metodę, z którą się nie zgadzaliśmy. Pamiętam, że kiedy po zabiegu zeszłam z kozetki i okazało się, że udało się przywrócić drożność w obu jajowodach, płakałam, jakbym już zaszła w ciążę. Było to dla mnie tak ważne, że ktoś mi przywrócił nadzieję. Później wielokrotnie jeszcze słyszałam, że nie ma się z czego cieszyć, że na pewno jajowody zostały uszkodzone i nie będą w stanie spełniać swoich funkcji. Wiemy, z czym muszą mierzyć się pary, które idą do lekarzy, a ich nadzieja umiera. Oprócz niedrożnych jajowodów zdiagnozowano u mnie Hashimoto, insulinooporność, endometriozę, policystyczne jajniki, szereg nietolerancji pokarmowych. Jest to zestaw chorób, który posiada dzisiaj co druga kobieta mierząca się z niepłodnością. Dzięki wysiłkom lekarzy udało się te choroby rozpoznać na początku, zanim się rozwinęły, a wdrożone leczenie i samodyscyplina sprawiły, że dziś nie ma po nich śladu w moim organizmie.

Z czym muszą mierzyć się osoby, których dotyka problem niepłodności?

Barbara Krzemińska: Badana pokazują, że stany depresyjne widoczne są nawet u 34% kobiet, które cierpią z powodu niepłodności. Z kolei mężczyźni mierzą się z poczuciem winy, bezsilności, czują, że zawiedli. Małżonkowie przeżywają stany lękowe, zagubienie, ponieważ posiadanie potomstwa jest jedną z naczelnych potrzeb w wieku dorosłym człowieka. Dochodzi niestety również do utraty naczelnych wartości, wiary, obwiniania Boga.

Jak najbliżsi powinni wspierać małżonków, aby nie rozdrapywać ich ran?

BK: W tym czasie małżonkowie czują się odrzuceni, oceniani. Padają pytania: Kiedy będziecie mieli dziecko? Za wygodnie się wam żyje? Często takie osoby słyszą: Wyjedźcie na urlop, jesteście przepracowani, źle się odżywiacie. Wzbudza to poczucie winy i poczucie, że się zawiodło. To naprawdę bardzo trudne dla osób, które mierzą się z problemem niepłodności. Nie wiedzą, jak zareagować, denerwują się, zaczynają jeszcze bardziej unikać innych, bo ludzie przekraczają granice. Nie zadawajmy pytań szczegółowych, nie oceniajmy, nie dawajmy rad.

Reklama

Co najbardziej dotyka małżeństwa mierzące się z problemem niepłodności?

DMJ: Największym przekleństwem niepłodności jest izolacja. Ona sprawia, że bez względu na to, ilu masz dobrych ludzi wokół siebie, ostatecznie małżeństwo zostaje samo. Nie są w stanie do końca pomóc, ponieważ nigdy nie byli w tej sytuacji i ich słowa nie są miarodajne. Tylko ktoś, kto to przejdzie, może stanąć koło ciebie i powiedzieć „rozumiem”. To było głównym powodem powstania wspólnoty Abraham i Sara.

Zastanawialiśmy się, czy Bóg będzie chciał wykorzystać tę naszą historię dla dobra innych. Zrodziło się w nas wtedy marzenie, aby ani jedna para nie pozostała z problemem niepłodności sama. Chcieliśmy, żeby osoby zmagające się z problemem niepłodności w naszym regionie dowiedziały się, że mają miejsce wsparcia, że u franciszkanów jest ktoś, kto na nich czeka, kto rozumie. Ojciec Jozue, proboszcz parafii, zapytany przez nas, czy jest gotowy na napływ setek ludzi, z uśmiechem odpowiedział: – Nawet gdybym ja nie bym gotowy, to wiem, że Matka Boża Podgórska Królowa Rodzin na pewno jest na to gotowa.

Jak wyglądają spotkania?

DMJ: Spotykamy się każdego 15. dnia miesiąca poza lipcem i sierpniem na Mszy św. za wstawiennictwem bł. Jolenty za małżonków, którzy zmagają się z niepłodnością i proszą o dar potomstwa naturalnie bądź z adopcji. Później podczas adoracji dajemy tym ludziom możliwość wylania serca przed Bogiem. Następnie spotykamy się w salce, rozmawiamy i dzielimy się swoim doświadczeniem.

BK: Stałym punktem są historie kobiet z Pisma Świętego, które także były niepłodne. Odczuwały odtrącenie, zhańbienie w oczach ludzi, ale zostały obdarowane potomstwem.

Błogosławiona Jolenta towarzyszy wam podczas spotkań?

DMJ: Tak, ale również małżeństwa, które mają taka potrzebę, mogą zabrać relikwie do swoich domów. Wiedzą, że nie są z tym sami.

Jakie owoce tej wspólnoty Państwo widzą?

DMJ: Można powiedzieć, że małe i duże. Z jednej strony jest nas niedużo. Cieszymy się i staramy się pomóc tym którzy są. Chcemy, aby dostrzegli sens w tym, co przechodzą, aby potrafili docenić własne małżeństwo i zawalczyć o to, by było udane, nawet jeśli dzieci miałyby się nie pojawić – jest to tak trudne doświadczenie dla małżeństwa, że ono zaczyna się oddalać od siebie. Jest też radość z małżeństwa, które już zostało rodzicami adopcyjnymi. Są też osoby, które nie są we wspólnocie, za które się modliliśmy, ponieważ Bóg postawił je na naszej drodze. Kiedy rodziłam naszą córeczkę, poród przyjmowały dwie położne, które mierzyły się z problemem niepłodności. Naszą naturalną potrzebą była modlitwa za nie. Jedna obecnie jest w ciąży, a druga została już mamą. Są to nasze radości. Pierwsze małżeństwo w naszej wspólnocie było nastawione nie tyle na odzyskiwanie płodności, co na adopcję, ponieważ byli już w trakcie kursu i szukali takiego wsparcia. Jest to piękne, że wspólnota zgromadziła osoby, które kochają życie i pragną być rodzicami.

Podziel się:

Oceń:

2024-03-13 08:28

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Postępująca kolonizacja mediów

WKSiKM

Media powinny służyć komunikacji społecznej, tymczasem w większości brak im szacunku do człowieka. Sympozjum naukowe „Oblicza kolonizacji mediów” odbyło się w sobotę 26 stycznia w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu z okazji wspomnienia św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy.

Więcej ...

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Karol Porwich/Niedziela

Więcej ...

Francja: nowoczesny kościół wyróżniony przez ministerstwo kultury

2025-09-26 20:27
Kościół pw. Ducha Świętego w Montpellier

wikipedia/Vpe

Kościół pw. Ducha Świętego w Montpellier

Kościół pw. Ducha Świętego w Montpellier został uhonorowany przez francuskie ministerstwo kultury oznakowaniem „Wyróżniająca Się Architektura Współczesna”. Poświadczająca to tablica pamiątkowa została odsłonięta dziś wieczorem w obecności miejscowego arcybiskupa Norberta Turiniego i architekta-wizjonera Marcela Pigeire’a, który za swój projekt sprzed pół wieku nie wziął honorarium.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Wiara

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Wiara

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

„A wy za kogo Mnie uważacie?”

Wiara

„A wy za kogo Mnie uważacie?”

Sejm za dalszymi pracami nad obywatelskim projektem ustawy...

Wiadomości

Sejm za dalszymi pracami nad obywatelskim projektem ustawy...

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

Kościół

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

Tragedia w USA. Nie żyją polscy żołnierze

Wiadomości

Tragedia w USA. Nie żyją polscy żołnierze

Nowenna do św. Ojca Pio

Wiara

Nowenna do św. Ojca Pio

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...

Kościół

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Wiara

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką