Reklama

Turystyka

Pomnik dla Benedykta Polaka

Typowy krajobraz
zachodniej Mongolii

Adobe Stock

Typowy krajobraz zachodniej Mongolii

Niejeden z Czytelników się zaduma, dla kogóż ten wynikający z tytułu monument? To dla naszego rodaka Benedykta Polaka, który dotarł do serca Azji przed Marco Polo, otwierając historię podróżnictwa polskiego, a o którym nie uczą w naszych szkołach.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Postać ta wzbudzała mój szacunek, podobnie zresztą jak wiele innych, które przekraczały granice znanego świata. Moje drogi niejednokrotnie przecinały się z gościńcami, po których on wędrował. Oglądałem te same miejsca albo to, co zostało po ośmiu stuleciach. To jego wyprawę brytyjski historyk Charles Raymond Beazley nazwał najbardziej doniosłą średniowieczną podróżą i ubolewał, że istnieje pewna godna pożałowania tendencja jej niedoceniania. Z kolei wybitny francuski historyk geografii Louis Vivien de Saint-Martin napisał już półtora wieku temu, że tworzy ona godną uwagi epokę w historii geografii Azji.

Galeria najbardziej rozpoznawalnych na całym świecie Polaków ogranicza się zwykle do kilku postaci: Jana Pawła II, Marii Skłodowskiej-Curie, Mikołaja Kopernika, Ignacego Jana Paderewskiego, Fryderyka Chopina czy Lecha Wałęsy. Niekiedy jednak ze zdumieniem odkrywamy innych wielkich współziomków tych sławnych, docenianych i podziwianych, a zupełnie nieznanych lub z różnych powodów prawie zapomnianych w Polsce, którzy wnieśli niebagatelny wkład w nasze dziedzictwo kulturowe, napawając nas dumą. Całkowicie zapomniano u nas o zastępach zesłańców politycznych, którzy wnieśli doniosłe zasługi na polu naukowo-odkrywczym na zauralskich terytoriach. Wśród nich sławna trójka: Aleksander Czekanowski, Jan Czerski i Benedykt Dybowski, których imieniem nazwano w Rosji pasma górskie, szczyty, przełęcze, doliny i miasta. Niestety, szlachetni wielcy patrioci nie doczekali się podobnego uznania w swojej ojczyźnie. Zakurzone także zostały, mimo niewątpliwych zasług dla świata, znane w naszym kraju tylko nielicznym zainteresowanym postacie takie jak: Rudolf Modrzejewski – nazywany Napoleonem inżynierii, Stanisław Ulam – współtwórca bomby termojądrowej, Paweł Strzelecki – jeden z najbardziej zasłużonych polskich odkrywców, Ernest Malinowski – budowniczy najwyżej położonej trasy kolejowej na świecie czy Witold Zglenicki – związany z azerbejdżańskim przemysłem naftowym. Żyli i pracowali na chwałę ludzkości w dalekich, obcych krajach, najczęściej z powodu zesłania, przymusowej popowstaniowej lub powojennej emigracji. Warto przywrócić Polakom pamięć o tych, którzy poszerzali zakres wiedzy i zrozumienia świata, bo zasłużyli nie tylko na hołd, ale i na wyniesienie na ołtarz największych znakomitości. Powinniśmy być z nich dumni i warto się tym chwalić. By to jednak czynić – należy ich najpierw poznać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na początku XIII wieku, kiedy Rzym z niepokojem spoglądał na zagrożenie inwazji muzułmańskiej, doszły wieści o dzikich, dosiadających koni najeźdźcach ze Wschodu, którzy palili miasta, gwałcili, wycinali w pień wojowników. Bezwzględna, budząca strach mongolska orda dokonała w 1240 r. najazdu na Ruś Kijowską, złupiła Kijów, po czym zatopiła we krwi całą wschodnią Europę. Panujący i głowa Kościoła zdawali sobie sprawę z realnego zagrożenia. Papież Innocenty IV postanowił zatem wysłać poselstwo do ich przywódcy. Celami misji miało być zaprzestanie dokonywania najazdów, nawrócenie chana i jego poddanych na chrześcijaństwo oraz ewentualnie pozyskanie ich jako sprzymierzeńców w walce z muzułmanami w Ziemi Świętej. Na jej czele papież postawił doświadczonego dyplomatę Giovanniego da Pian del Carpiniego, prowincjała zakonu franciszkanów na Polskę, jednego z pierwszych uczniów i towarzyszy św. Franciszka z Asyżu. Zadania powierzone emisariuszom, obok prośby o zaniechanie wojen, miały na celu przekonanie chana i jego poddanych do przyjęcia nowej wiary i chrztu. Mimo oficjalnie dyplomatycznego charakteru wyprawy w rzeczywistości miała ona znamiona misji szpiegowskiej. Wysłannicy mieli zyskać jak najwięcej informacji o ustroju i organizacji państwa Mongołów, a także o wierzeniach i zwyczajach jego mieszkańców. Mieli także zgromadzić wiedzę o zasobach i siłach militarnych mongolskich władców, planach ewentualnych kolejnych podbojów.

Reklama

Carpini wyruszył w 1245 r. z Lyonu, w owym czasie siedziby papieskiej. Wkrótce dołączył do niego wrocławski franciszkanin – 45-letni Benedykt zwany Polakiem. Niewiele wiadomo o jego młodości, pewne przesłanki wskazują, że był rycerzem. Zapewne większość swojego życia zakonnego spędził poza murami klasztoru. Dzięki temu stał się doświadczonym wędrowcem, dobrze zorientowanym w geografii wschodniej Europy. Biegle władał łaciną oraz językiem staroruskim. Można przypuszczać, że mógł znać również język mongolski, którego się nauczył, kontaktując się z jeńcami mongolskimi wziętymi przez Polaków po bitwie pod Raciborzem. W Polsce papieska misja spotkała się z dużym poparciem materialnym dworów i została odpowiednio wyekwipowana oraz zaopatrzona w niezbędne podarki. Można przyjąć, że bracia wyjechali w listopadzie 1245 r. W tamtych czasach Europejczycy mieli mgliste pojęcie o ziemiach leżących na wschód od Morza Kaspijskiego. Stanowiły one terra incognita. Opuszczając znany sobie świat, wędrowcy musieli zaakceptować niepewność jutra. Wyruszając w tajemnicze, bezimienne terytoria bez drogowskazów, nie wiedzieli, jakie losy ich czekają. Cel był odległy, nikt nie miał informacji o drogach, bo nie zawsze one były. Nie było też nazw, które dopiero sami musieli nadawać. Wędrowcy musieli pokonywać pokaźne odległości, zmagać się z wycieńczającymi chorobami tropikalnymi, epidemiami i niedającymi się przewidzieć pułapkami. Zmagali się z żywiołem i własnymi słabościami, z głodem, dręczącym pragnieniem albo grabieżami rabusiów. Zrozumiałe, że nikt nie mógł wiedzieć, ile czasu zajmie wędrówka, ani mieć pewności, że w ogóle wróci do domu.

Nasi bohaterzy jechali prawdopodobnie przez obszary dzisiejszego Kazachstanu, kierując się nad Morze Kaspijskie i Jezioro Aralskie. Dotarli nad jezioro Bałchasz, które uznali za morze, przejechali pustynię Gobi i pokonali górzyste tereny Chorezmu, udając się ku Wyżynie Mongolskiej. Tam istniała już dobrze rozwinięta sieć pocztowa. Zawsze w odległości jednego dnia jazdy konnej czekała na podróżnych stacja przystankowa, gdzie można było bezpiecznie przenocować, odetchnąć, napoić albo zmienić konie.

Reklama

Po roku posłowie przybyli do legendarnego Karakorum. Tam trafili na intronizację wielkiego chana, którym został Gujuk. W swoich sprawozdaniach z zachwytem pisali o wielkim przepychu, o wielonarodowym charakterze dworu chana, o odbywających się tam wspaniałych ucztach. Widzieli nieprawdopodobne bogactwa, m.in. ok. 500 zaprzężonych w konie wozów wypełnionych po brzegi złotem, srebrem, kamieniami szlachetnymi, jedwabiem, skórami i futrami. Gujuk-chan przyjął na audiencji franciszkanów w połowie listopada 1246 r. Dał im też spisaną w językach perskim i ujgurskim odpowiedź na list Innocentego IV. Nie była miła. Władca stanowczo odmówił przyjęcia chrześcijaństwa i zaprzestania najazdów. Z pełną arogancją proponował, że jeżeli papież chce pokoju, to powinien przyjechać do niego razem z innymi europejskimi władcami i złożyć mu hołd lenny.

Cała wyprawa trwała 2 lata i 7 miesięcy, w ciągu których franciszkanie przebyli 20 tys. km, pokonując nieprzyjazne krainy i niegościnne pustkowia. Kiedy wrócili, witano ich „jak ludzi powracających z drugiego świata”, byli prawdziwymi bohaterami swoich czasów. Obaj wykazali się wydatnym zmysłem obserwacji. Brat Benedykt napisał dwie relacje – Historię Tartarorum oraz opublikowaną dopiero w 1839 r. O podróży braci mniejszych do Tatarów. Spod pióra Carpiniego wyszedł natomiast poufny papieski dokument historia Mongołów, których nazywamy Tatarami. Powyższe relacje miały niewątpliwie pionierskie i przełomowe znaczenie w dziejach odkrywania Azji.

Reporter, eksplorator

Podziel się:

Oceń:

+2 0
2023-12-18 10:58

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

W pustelniczej kniei

Grażyna Kołek

Znane, choć ukryte na uboczu, i te mniej lub zupełnie nieznane, na które natrafiamy przypadkiem podczas wakacyjnych wypraw. Polskie sanktuaria przy bocznych drogach. Poświęcamy im tegoroczny cykl wakacyjny, który zaprowadzi nas do wielu malowniczych zakątków Polski.

Więcej ...

Jasna Góra: Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy - po raz dwunasty

2024-04-28 15:17

Karol Porwich/Niedziela

Na Jasnej Górze odbył się zjazd zorganizowany po raz dwunasty przez Stowarzyszenie Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy. Odwołuje się ono tradycji przedwojennych regionu. To druga grupa, która rozpoczęła w kwietniu sezon w częstochowskim sanktuarium. Zjazd wpisujący się w obchodzoną dziś XVIII Ogólnopolską Niedzielę Modlitw za Kierowców był czasem prośby o wzajemny szacunek na drodze i szczęśliwe powroty do domu dla motocyklistów i wszystkich użytkowników dróg.

Więcej ...

Zmarł ks. Zbigniew Nidecki

2024-04-29 12:13
Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Materiały kurialne

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Odszedł do wieczności ks. kan. Zbigniew Nidecki, kapłan diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Każde cierpienie połączone z Chrystusowym krzyżem...

Wiara

Każde cierpienie połączone z Chrystusowym krzyżem...

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty...

Kościół

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty...

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Kościół

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...

Niedziela Sosnowiecka

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...