Reklama

Niedziela Wrocławska

O misji, której miało nie być

Nie trzeba robić wielkich rzeczy, by misja miała sens

Archiwum prywatne

Nie trzeba robić wielkich rzeczy, by misja miała sens

Oprócz misjonarzy w świat wyruszają także świeccy wolontariusze. Jednym z nich jest Bartłomiej Ptak. Jak to się stało, że znalazł się w Afryce i jak wspomina ten czas? Podczas naszej rozmowy przeniosłam się do Etiopii...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Julia Pawelec: Co skłoniło Cię do podjęcia decyzji o misji?

Bartłomiej Ptak: U mnie to były same przypadki. Nigdy nie planowałem wyjazdu na misję. Nigdy mnie ten temat nie interesował i nawet przez chwilę nie brałem pod uwagę, że mogę znaleźć się na misji. Wyjechałem z ramienia Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego (SOM) w Warszawie, w którym wymagana jest roczna formacja, zanim pojedzie się na misję. Zaczyna się ona we wrześniu. Spotkania odbywają raz w miesiącu, weekendowo w Warszawie.

Czyli to był przypadek, a jak wiadomo – u Boga nie ma przypadków.

Coś w tym musiało być. Bałem się, że nie będę miał pomysłu na swoją misję. Słyszałem jednak, że wystarczy drobna pomoc w codzienności. To było motywujące, że nie trzeba robić wielkich rzeczy, by misja miała sens.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jak wyglądała Wasza formacja?

Głównie odbywały się spotkania z wolontariuszami, misjonarzami, którzy opisywali codzienność w krajach misyjnych: w Azji, Afryce, Ameryce Południowej. Oprócz tego lekarz medycyny tropikalnej opowiadał o chorobach, na które możemy zachorować. W oparciu o to, gdzie jedziemy, sami mieliśmy podjąć decyzję, na co się zaszczepić. Następnie miała miejsce rozmowa z psychologiem, długi test psychologiczny. Całość trwała ok. 4 godzin. Po otrzymaniu wyników ponownie szliśmy do psychologa, który dokładnie wyjaśniał, na co wskazuje test. Stwierdzał też, czy jest za tym, byśmy wyjechali, czy nie i dlaczego. Organizowana jest także Wigilia, a dla grupy, która na pewno pojedzie – warsztaty fotograficzne, podczas których nauczyliśmy się, jakie zdjęcia możemy robić na misjach oraz dziennikarskie, które dotyczyły pisania opisów do zdjęć, tworzenia reportaży i blogów. Było naprawdę ciekawie, poznałem ludzi, z którymi mam regularny kontakt.

Bałeś się choć trochę? Misje zawsze wiążą się z pewnym ryzykiem.

Nie bałem się niebezpiecznego kraju. Bardziej bałem się, czy się odnajdę i czy będę umiał wykorzystać dobrze ten czas. Przygotowywałem się dokładnie jeszcze w Polsce do nauki angielskiego studentów w college’u, bo miałem jechać do Bangladeszu. Trafiłem jednak do Etiopii, gdzie opiekowałem się małymi dziećmi. Zajęło mi ok. tygodnia, by przestawić się mentalnie z Bangladeszu na Etiopię.

No właśnie, miał być Bangladesz, a ostatecznie znalazłeś się w Etiopii...

Bangladesz był naprawdę pewnym miejscem, do którego posyłał SOM. Problemy pojawiły się jednak, gdy zaczęliśmy starania o wizę. Długo czekaliśmy na odpowiedź, bo okazało się, że decyzja nie zapada w ambasadzie w Warszawie, tylko w Bangladeszu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Było to bardzo problemowe, by uzyskać wizę, dlatego pod koniec września pojawiła się opcja Etiopii. Już po pierwszym dniu udało się załatwić wizę, a w następnym tygodniu wylecieliśmy. Wszystko więc działo się bardzo szybko. Ufam, że to był bardzo dobry kierunek.

Reklama

Czym zajmowałeś się, oprócz pracy z maluchami?

Praca w żłobku zajmowała większość czasu. Oprócz tego szkoliłem ludzi, którzy pracowali w biurze u sióstr, z obsługi programu komputerowego Excel. To było budujące obserwować ich rozwój. Pomagałem też siostrom w drobnych posługach. Dla mnie to nie było nic wielkiego, a im dawało dużo radości.

Czyli znasz już wszystkie zabawy dla dzieci?

To dzieci do 2 lat, niektóre dopiero uczyły się chodzić. Nie wymyślaliśmy im nie wiadomo jakich zabaw. Żłobek nie jest ogrodzony, tak jak w Polsce, tylko znajduje się na podwórku, więc przez większość czasu biegaliśmy za nimi, pilnując, by nie weszły na ulicę. Ale trochę się bawiliśmy. Byłem przerażony, gdy przydzielono mnie do gromadki małych dzieci, którą trzeba upilnować. Później zaczęło nam to dawać dużą frajdę, zżyliśmy się z nimi, ciężko było wyjeżdżać. Widzieliśmy ich radość z samej obecności, nie musieliśmy robić wielkich rzeczy, by zobaczyć ich uśmiechy.

Kultura wychowania jest tam trochę inna – rodzice nie pilnują dzieci tak jak w Polsce. Żłobek prowadzony przez siostry powstał w ramach projektu dla samotnych matek, które dzięki temu, że mają z kim zostawić dzieci, mogą uczyć się szycia w college’u.

Mieliście tam jakąś formację duchową?

Uczestniczyliśmy z siostrami w modlitwach porannych. Codziennie po południu mieliśmy Mszę św. Jest to wolontariat misyjny, który wskazuje na aspekt duchowy wyjazdu, dlatego braliśmy udział we wszystkich aktywnościach modlitewnych sióstr, co myślę – jest ważne.

Czego nauczył Cię ten pobyt?

Już samo przygotowanie do wyjazdu nauczyło mnie elastyczności, cierpliwości i spontaniczności, żeby za bardzo wszystkiego nie planować, tylko otwierać się na codzienne rzeczy, które potrafią zaskoczyć. Trzeba żyć tu i teraz, bo nie można wszystkiego przewidzieć.

No właśnie, nie dało się zaplanować, że szybciej wrócicie.

Tego też. To było duże zaskoczenie, bo mieliśmy bilety na 5 grudnia, a musieliśmy wrócić w połowie listopada. Gdy wprowadzono stan nadzwyczajny, ambasadorzy nalegali, by wolontariusze opuścili Etiopię z powodu wojny. SOM też bardzo dbał o nasze bezpieczeństwo. My bardzo nie chcieliśmy wyjeżdżać, ale rozumieliśmy, jakie obawy mają ci, którzy są za nas odpowiedzialni, zarówno w Polsce, jak i w Etiopii. Najgorsze, że nastąpiło to, gdy już się naprawdę odnaleźliśmy w etiopskiej rzeczywistości. Szkoda. Zrobiliśmy to, co mieliśmy zrobić. To był wartościowy czas. Widocznie tak miało być. Nie żałuję ani jednego dnia tam spędzonego.

Bartłomiej Ptak pracuje jako analityk w banku inwestycyjnym. Wolny czas spędza wędrując po górach i podróżując.

Podziel się:

Oceń:

+6 0
2022-03-08 13:41

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Nie mogli chodzić po domach. Solidarność z misjami okazali w kościele

Kolędnicy misyjni z Górnego Boru.

Dorota Kacyrz

Kolędnicy misyjni z Górnego Boru.

Dzieci z parafii Matki Bożej Różańcowej w Skoczowie na osiedlu Górny Bór dzieci wraz z katechetką Dorotą Kacyrz wystawiły w kościele scenkę misyjną.

Więcej ...

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Red

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

Więcej ...

Ukraina: przedstawiciele religii proszą papieża o kontynuowanie działań humanitarnych

2025-08-26 13:39
Papież Leon XIV

PAP/EPA

Papież Leon XIV

Z prośbą o kontynuowanie dobrych działań na rzecz powrotu z rosyjskiej niewoli na Ukrainę wszystkich ukraińskich jeńców wojennych i cywilów, w tym żołnierzy brygady „Azow”, obrońców Mariupola, lekarzy wojskowych i przedstawicieli Kościołów, Tatarów krymskich, dziennikarzy, a także deportowanych ukraińskich dzieci zwróciła się do Ojca Świętego Wszechukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych (WRKiOR).

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Miss Kostaryki oddała koronę Matce Bożej

Wiadomości

Miss Kostaryki oddała koronę Matce Bożej

Nowenna ku czci św. Moniki

Wiara

Nowenna ku czci św. Moniki

Pozwólmy, by Maryja stała się naszą przewodniczką w...

Wiara

Pozwólmy, by Maryja stała się naszą przewodniczką w...

Tak hucznie świętowali zaślubiny, że aż zniszczyli...

W wolnej chwili

Tak hucznie świętowali zaślubiny, że aż zniszczyli...

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej

Wiara

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej

Odnaleziona Siostra Dorota apeluje: Uważajcie na oszustów

Kościół

Odnaleziona Siostra Dorota apeluje: Uważajcie na oszustów

Siostra Dorota odnaleziona!

Kościół

Siostra Dorota odnaleziona!

Zaginęła siostra zakonna. Zgromadzenie i policja prosi o...

Kościół

Zaginęła siostra zakonna. Zgromadzenie i policja prosi o...

Nowenna do św. Augustyna

Wiara

Nowenna do św. Augustyna