Niedziela, 7 września. Dwudziesta trzecia niedziela zwykła
• Mdr 9, 13-18 • Ps 90 • Flm 9b-10.12-17 • Łk 14, 25-33
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”. Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Za Jezusem idą wielkie tłumy. Większość z nich to ludzie, którzy chcą stać się uczniami Chrystusa. Każdy z nich ma swoje własne wyobrażenie o warunkach „uczęszczania do szkoły” Nauczyciela z Nazaretu. Aby tych ludzi nie oszukiwać i nie dawać im złudnych nadziei, Jezus jasno określa kryteria naśladowania Go. Pierwszym z warunków jest wybór Jego osoby i Jego zasad ponad miłość do najbliższych. Słowa Chrystusa o nienawiści wobec członków rodziny i siebie samego mogą szokować. Trzeba jednak wziąć pod uwagę cechy języka, którym się Jezus posługuje. Było to na przykład używanie ostrych kontrastów dla uwydatnienia określonej prawdy. Ten język nie uznawał stanów pośrednich, np. jeżeli coś nie było białe, to musiało być czarne (odcienie kolorów nie wchodziły w grę). W tym sensie Zbawiciel podkreśla, że ten, kto chce być Jego uczniem, w sytuacjach konfliktowych musi być gotowy postawić Jego osobę i wolę przed pragnieniami najbliższej rodziny. Na zewnątrz będzie to przypominało nienawiść, ale tak naprawdę nią nie będzie. Warto w tym kontekście przypomnieć historię św. Franciszka z Asyżu. Ojciec Franciszka chciał, aby jego syn odziedziczył po nim firmę handlową. Młodzieniec jednak oddał ojcu wszystko, co od niego otrzymał, łącznie z ubraniem, i odszedł z domu, aby realizować to, co rozeznał jako wolę Bożą dla siebie. Dla osób postronnych wyglądało to jak nienawiść wobec ojca, ale tak naprawdę to Franciszek po prostu wybrał większe dobro. Biedaczyna z Asyżu stał się autentycznym naśladowcą Chrystusa. Drugim kryterium rozpoznawalności ucznia Jezusa jest relacja do cierpienia: „Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem”. Jak zauważa Jezus: każdy nosi „swój krzyż”. Ma on różne oblicza. Może nim być: choroba, problemy rodzinne, trud wykonywanej pracy i nauki, samotność, ciężar odpowiedzialności… Zdarza się, że ci, którzy uważają się za chrześcijan, wymigują się od spełniania swoich rodzinnych i zawodowych powinności, uciekając w fałszywą pobożność. Znany jest przykład pewnej osoby, która zaniedbując swoją chorą matkę, wiele godzin spędzała na modlitwie. Porzucała „swój krzyż”, uciekając w świat dla niej bardziej atrakcyjny. Jezus przestrzega przed tego typu postawami. Nie ma innej drogi do stania się Jego uczniem, niż naśladowanie Go w dźwiganiu ciężaru codziennego krzyża. Chrystus sugeruje swoim naśladowcom, aby sprawdzili, czy są gotowi tak drogo płacić za uczęszczanie do Jego „szkoły” i czy mają do tego właściwą i silną motywację. Potraktujmy to jako osobiste zaproszenie.
J.G.
ROZWAŻANIA NA ROK 2026 JUŻ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!: "Żyć Ewangelią 2026".
