Mszą św. pod przewodnictwem papieża Leona XIV na polach Tor Vergata - dokładnie w tym samym miejscu, w którym w 2000 r. z młodzieżą z całego świata spotkał się św. Jan Paweł II - zakończył się Jubileusz Młodych. W wydarzeniach w Rzymie wziął udział milion pielgrzymów, w tym niemal 750 z Archidiecezji Krakowskiej. To najliczniejsza grupa wśród 20 tys. uczestników z Polski. Po tygodniu spędzonym w Wiecznym Mieście, modlitwie i wieczorze czuwania z Ojcem Świętym wracają do domów. W ich głowach i sercach zostają jednak obrazy, które będą kiełkowały przez kolejne dni i miesiące.
„Młody Kościół istnieje”
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Janek, który pielgrzymował z grupą studentów z Duszpasterstwa Akademickiego św. Anny w Krakowie, chciał doświadczyć „resetu ducha”. Postanowił, że w tym roku przeżyje wakacje inaczej, koncentrując się mocniej na swoim życiu duchowym. To właśnie dlatego wybrał się na Jubileusz Młodych. - Wracam z obrazem modlącego się Kościoła — ludzi, którzy chcą działać, a nie siedzieć w miejscu. Wracam spełniony. Zobaczyłem piękno młodego Kościoła. Mogłoby się wydawać, że nas nie ma, a tutaj zobaczyłem, że jest nas naprawdę sporo - młodych, którzy wierzą, chcą wierzyć i chcą rozwijać swoją wiarę - dzieli się po zakończeniu Mszy św. na Tor Vergata.
Reklama
Renia i Ola do Rzymu przyjechały z Wadowic i Krakowa. Każda ze swoją grupą, jednak obie do wzięcia udziału w obchodach Jubileuszu zainspirowały Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie w 2023 r.. - Bardzo chciałam poczuć znowu ten Kościół młodych z całego świata, poczuć, że rzeczywiście jesteśmy i możemy się zjednoczyć. Pojechałam z dużym otwarciem na działanie Ducha Świętego - mówi uczestniczka z parafii św. Józefa Oblubieńca NMP w Krakowie-os. Kalinowym. Jakie są ich pierwsze wrażenia w drodze do domu? - Młody Kościół istnieje, z czego się bardzo cieszę - odpowiada Renia. - Jest nadal żywy. Widać, że są w Nim ludzie, którzy chcą Go tworzyć i Nim być - dodaje Ola.
Gdzie Piotr, tam Kościół
Spotkanie w Rzymie było dla młodzieży pierwszym z nowym papieżem, Leonem XIV. Dla Asi, która przybyła do Wiecznego Miasta z grupą z parafii św. Jadwigi Królowej w Krakowie-Krowodrzy to właśnie osoba Ojca Świętego stała się impulsem do tego, aby wziąć udział w wydarzeniu. - Byłam bardzo poruszona słowami papieża Leona i zapragnęłam pojechać na Jubileusz. Bardzo chciałam, żeby powiedział coś na temat mojej przyszłości, ale powiedział o wiele piękniejsze rzeczy o wyborach w życiu, jakie mamy dokonywać, żeby być w nich odważnymi - dzieli się dziewczyna.
Dla wielu to właśnie obraz Piotra naszych czasów jest tym, z którym wracają do Polski. Wśród nich jest Julka, która pielgrzymowała z grupą z parafii św. Piotra Apostoła w Wadowicach. - Nigdy wcześniej nie byłam na tego typu wydarzeniu i stwierdziłam, że warto będzie zobaczyć jakieś nowe ścieżki, które pomogą mi rozwinąć wiarę - wyjaśnia, dodając, że w jej pamięci zapisał się obraz Ojca Świętego przejeżdżającego tuż przed jej oczami, a w sercu poczucie, że przez te kilka dni jej wiara zaczęła się mocniej rozwijać. - Zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie. Myślę, że będzie to papież bardzo otwarty na młodzież, na ludzi, otwarty przede wszystkim na Chrystusa i tego Chrystusa będzie przekazywał nam młodym - ocenia Renia.
Reklama
Gdy pytamy o najbardziej wyjątkowy moment w czasie Jubileuszu, wielu wskazuje na sobotnie wieczorne czuwanie na Tor Vergata. - Wracam z obrazem adoracji - Hostii i tych tysięcy, które klęczą w ciszy i które się modlą - mówi Asia. - Najbardziej dotknął mnie obraz papieża, który gdy okadzał Najświętszy Sakrament, uśmiechnął się. Bardzo mnie to wzruszyło. Nie wiem jeszcze dlaczego. Muszę poukładać sobie to w głowie, ale gdy teraz myślę o Jubileuszu Młodych, to widzę ten obraz i wokół niego jest milion młodzieży, które również wpatrują się w Najświętszy Sakrament - dzieli się z kolei Ola.
„Byliśmy dla siebie”
Młodym na ulicach Wiecznego Miasta towarzyszyli ich duszpasterze. Choć towarzyszenie - jak podkreśla ks. Jakub Łabuz, wikariusz parafii św. Piotra w Wadowicach - było obustronne. - Tutaj na miejscu byliśmy dla siebie i właśnie to bycie dla siebie jest tym, co ubogaciło mnie na pewno duszpastersko. Mam poczucie, że lepiej rozumiem, czego młodzi oczekują od księdza i o co im tak naprawdę „biega”. - wyjaśnia. Duszpasterz młodzieży Archidiecezji Krakowskiej Jubileusz Młodych nazywa wprost - rekolekcjami. - Może one wyglądają inaczej z perspektywy księdza, ale też mają swój głęboki wymiar - towarzyszenia młodym, ale niosą też perspektywę np. spowiednika czy towarzysza rozmów - mówi ks. Marcin Filar.
Najbardziej wzruszającym momentem była dla niego Msza św. na pl. św. Piotra rozpoczynająca spotkanie młodzieży w Rzymie. - Szczególnie pojawienie się wśród nas papieża, ale też słowa, które wtedy mocno wybrzmiały w kazaniu - wylicza duszpasterz młodzieży. Ks. Łabuz wskazuje z kolei - podobnie jak młodzież - na sobotnie czuwanie. - Doświadczenie adoracji w grupie ponad miliona ludzi, w całkowitej ciszy było chyba jednym z najpiękniejszych duchowych przeżyć, jakie pojawiły się w moim życiu - dzieli się kapłan.
Co teraz?
Reklama
Niedzielna Msza św. na Tor Vergata to zwieńczenie Jubileuszu Młodych, ale wielu pielgrzymów widzi w niej nie koniec a początek. - Wracam przede wszystkim z poczuciem, że intensywna i budząca dreszcze atmosfera, która nam tutaj towarzyszyła, jest doświadczeniem niezapomnianym, ale to samo w sobie nie wystarczy. Musimy kontynuować pracę we wspólnotach parafialnych, żeby tego impulsu z Tor Vergata nie zabić - podkreśla ks. Jakub Łabuz.
Papież Leon XIV życzył młodym opuszczającym Wieczne Miasto „dobrej podróży”. Niektórzy jej cel widzą w perspektywie 2 lat i mówią wprost: kierunek Seul! Tym bardziej że Ojciec Święty ogłosił, kiedy dokładnie odbędą się 41. Światowe Dni Młodzieży - od 3 do 8 sierpnia 2027 r. - Kiełkują w naszych rozmowach już powoli pomysły na to jak nie tylko organizacyjnie, ale też duchowo przygotowywać się do kolejnych Światowych Dni Młodzieży. To będzie wyzwanie, bo Seul jest daleko, ale przecież możemy przeżywać tę perspektywę też lokalnie i wiele dobra może wydarzyć się w parafiach, nawet jeśli nie wszyscy wybierzemy się do Korei - mówi ks. Marcin Filar.
Do spotkania w Seulu zostało dokładnie 730 dni.