Reklama

Niedziela w Warszawie

Cud narodzin i zwycięstwo nadziei

Adrianna i Mateusz Wywiałowie z dziećmi: Wilhelmem, Marysią, Jankiem i Zosią

Archiwum rodzinne

Adrianna i Mateusz Wywiałowie z dziećmi: Wilhelmem, Marysią, Jankiem i Zosią

Choć ta historia w swoich wielu wymiarach związana jest z tajemnicą Wielkiej Nocy, to jednak wpisuje się także w kontekst Bożego Narodzenia. Przypomina o ucieczce przed okrucieństwem Heroda wobec młodzianków. Bo i dziś najmniejsi muszą przed nim uciekać.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dobrze wiedzą o tym państwo Adrianna i Mateusz Wywiałowie, rodzice czwórki dzieci: Wilhelma, Marysi, Janka i Zosi. Święta Bożego Narodzenia 2016 r. były dla nich czasem wyjątkowego oczekiwania oraz szczególną próbą miłości i zawierzenia.

– Rozpoczęliśmy wtedy nowennę pompejańską. Towarzyszyła nam szczególna intencja. Byłam wtedy w drugiej ciąży z naszą córeczką Marysią. Kilka tygodni wcześniej, będąc w szóstym tygodniu ciąży, usłyszeliśmy diagnozę: ciąża jest martwa – mówi pani Adrianna, która sama jest lekarzem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Triploida nie daje szans

Pani Adrianna trafiła na SOR z krwawieniem, gdzie usłyszała, że „płód się nie rozwija”. Po tygodniu miała zgłosić się na kontrolę, aby sprawdzić, czy ciąża poroni się sama czy będzie konieczna interwencja chirurgiczna. Kolejny lekarz zobaczył coś więcej.

– Widać było dziecko z bijącym serduszkiem, co dawało nam nadzieję. Natomiast wielokrotnie większy od dziecka był guz, który wyrastał z łożyska i wchodził do pęcherza płodowego. Na kolejnej wizycie już jednoznacznie oceniono, że jest to nowotwór łożyska, a lekarz zaprosił mnie na kolejny dzień na zabieg tzw. aborcji – opowiada nasza rozmówczyni.

– Dla nas od samego początku było to absolutnie nie do przyjęcia. Dziecko żyło i to było najważniejsze – podkreśla pan Mateusz.

Kolejny lekarz, wykonując USG, potwierdził nowotwór. Zobaczył żyjącą Marysię, ale też drugie dziecko, które już nie żyło. Diagnoza była oczywista. Prawie 100% takich ciąż obumiera w pierwszym trymestrze. Mama uzgodniła z lekarzem, że gdyby dziecko obumarło, zgłosi się wówczas na zabieg chirurgiczny. Co tydzień wykonywano kontrolne USG, aby sprawdzić, czy dziecko jeszcze żyje…

– Ale dziecko żyło, rosło i wyglądało prawidłowo. Natomiast nowotwór się powiększał, powodując dość mocne krwawienia. W czasie jednego z takich krwotoków, w 11. tygodniu ciąży, trafiłam do szpitala. Lekarze bardzo dziwili się, że nie chcę dokonać aborcji. Najpierw rozmawiał ze mną ginekolog i próbował mnie przekonać, że dziecko i tak nie ma szans, i tak umrze. Następnie wysłano onkologa, który tłumaczył, jak duże jest to ryzyko dla mnie, że nie ma sensu poświęcać się, bo dziecko i tak nie ma szans na przeżycie – wspomina mama.

Reklama

Aborcja – to oczywiste!

W tamtym czasie obowiązywała jeszcze przesłanka eugeniczna do aborcji. Było duże prawdopodobieństwo, że Marysia ma wadę genetyczną, triploidę, czyli potrójny zestaw chromosomów, a nie prawidłowy, czyli podwójny.

– Tak naprawdę diagnoza tego nowotworu równa się diagnozie triploidy. Jako lekarz, szczerze mówiąc, nie liczyłam na żaden cud. Zdawałam sobie sprawę, jak jest i że dziecko prawdopodobnie umrze przed porodem. Ale w żaden sposób nie chciałam się przyczynić do jego śmierci – wyznaje pani Adrianna.

Kiedy pewne środowiska mówią o tym, że w Polsce nie ma prawa do aborcji, że trzeba o to prawo walczyć, w przypadku rodziny państwa Wywiałów było tak, jakby to było oczywiste. Nikt nawet nie pytał, czy kobieta chce aborcji, czy nie. Od razu zakładano, że podejmie się taką procedurę, niemalże na zasadzie: „Pobierzemy pacjentowi krew”.

– Było ogromne zdziwienie, kiedy powiedziałam, że nie wyrażam zgody. A przecież nawet gdy jest jakaś większa interwencja, np. operacja, to lekarz pyta o zgodę. Gdybym sama nie zaprotestowała, to prawdopodobnie po prostu przygotowano by salę zabiegową. To było pierwsze, co mnie uderzyło, że zdanie matki spotyka się ze zdziwieniem, szokiem, że próbuje się ją ośmieszać i zastraszać – zauważa pani Adrianna. – Spodziewam się, że gdybym poszła do przychodni w 11. tygodniu ciąży i powiedziała po prostu, że nie chcę tego dziecka, miałabym większe zrozumienie i wsparcie niż wówczas, gdy okazało się, że dziecko ma chorobę letalną, która zagraża mojemu życiu i że chcę utrzymać ciążę.

Reklama

Wsparciem dla naszej rozmówczyni był mąż i tylko mąż. Bo także rodzinie było bardzo trudno zrozumieć tę decyzję. Naciskano, bo jeśli ta ciąża miałaby doprowadzić do śmierci, to kobieta pozostawi męża i osieroci syna.

– Ale przecież tam też było moje dziecko. Ostatecznie dla syna lepiej byłoby zostać sierotą niż mieć matkę mordercę – zaznacza nasza rozmówczyni.

Kobieta zgłosiła się do Poradni wad płodu przy ul. Karowej. Tam zaczęło się spokojne oczekiwanie. Najpierw było to oczekiwanie na… śmierć dziecka.

– Markery nowotworowe bardzo rosły w pierwszym trymestrze ciąży. Następnie zaczęły powoli spadać, a objętość guza zmniejszać się. W okolicach 13. tygodnia ciąży, a było to między Bożym Narodzeniem a nowym Rokiem 2016 r., na USG tzw. genetycznym dziecko wydawało się zdrowe. Ale wciąż nie było wiadomo, czy przeżyje – opowiada mama.

I cud się dokonał!

Rodzice zaczęli odmawiać nowennę pompejańską. Tak naprawdę jedną po drugiej. Aż rozpoczął się 28 tydzień ciąży. Był Poniedziałek Wielkanocny 2017. Rankiem rozpoczął się poród.

– Z Bemowa na Powiśle normalnie jechało się ok. godzinę. Mąż pokonał tę trasę w 8 minut – śmieje się pani Ada. – Po kilku godzinach Marysia przyszła na świat. Nie wyglądało na to, aby miała mieć jakąś wadę genetyczną. Potwierdziło to badanie kariotypu. Wydawało się, że doświadczyliśmy cudu! – mówią Państwo Wywiałowie.

Można powiedzieć, że przez pierwsze siedem dni Marysia była zdrowa. Miała natomiast problem z wydaleniem smółki, przez co wdało się zakażenie i dziewczynka dostała wstrząsu septycznego. USG główki wykazało masywny krwotok w tylnej jamie czaszki. Marysię przewieziono do Centrum Zdrowia Dziecka. Po TK neurochirurg z neonatologiem stwierdzili, że dziecko nadaje się do terapii paliatywnej, a rodziców zachęcano do odstąpienia od uporczywej terapii.

Reklama

– Po tym, co już przeszliśmy, nie chcieliśmy się poddać. Neonatolog, powiedział, że przez następne dni będą nas przygotowywać do tego, żebyśmy się z dzieckiem pożegnali, a oni będą odstępować od uporczywej terapii. Mieliśmy jednak szczęście, że był to weekend majowy. Nie było lekarza prowadzącego, więc decyzję odraczano. Marysia spędziła w CZD 2,5 miesiąca, będąc poddawana różnym diagnozom i zabiegom – opowiadają rodzice.

Uszkodzenia mózgowia u Marysi były bardzo duże. Na skutek wylewów Marysia straciła móżdżek i znaczną część pnia mózgu. W wieku około roku, rozpoznano u Marysi mózgowe porażenie dziecięce. Dziewczynka wymagała szerokiej pomocy terapeutycznej.

– Po kilku latach szukania odpowiedniej terapii postanowiłam połączyć moje doświadczenie matki dziecka niepełnosprawnego z doświadczeniem zawodowym. Z mężem założyliśmy Neuroneo, czyli Centrum Terapii Neurologicznej, w którym zaczęliśmy przyjmować najpierw dzieci z każdą niepełnosprawnością pochodzenia neurologicznego a teraz także dorosłych. Marysia, pod opieką specjalistów ośrodka, po 3-4 miesiącach nauczyła się sama siedzieć. To był ogromny sukces i kolosalna zmiana! – zaznacza mama Marysi.

Dziewczynka jest pociechą swoich rodziców i rodzeństwa. Uwielbia czytać, jeździć konno. Jest uzdolniona muzycznie, kocha śpiewać. Łączy w sobie radość zwycięstwa – cudu narodzin wbrew beznadziejnej diagnozie i sprzeciwów natrętnych herodów; zwycięstwa Życia, które pokonuje śmierć i jej promotorów.

historia Marysi jest w końcu mocną ilustracją historii zbawienia, w której te dwa misteria: Wcielenia i Zmartwychwstania, stanowią niepodzielną jedność wiary i nadziei chrześcijańskiej.

Podziel się:

Oceń:

2023-12-19 17:15

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Wakacje w Polsce to dobry kierunek. Pamiętaj o ubezpieczeniu podróży

Adobe Stock

Bez względu na to, czy wybierzesz się w daleką podróż, czy zdecydujesz na krótszy wyjazd, wakacje są doskonałą okazją do przeżycia przygody. Wystarczy spojrzeć na mapę, aby znaleźć fascynujące miejsca w Polsce, które tylko czekają, aby je odwiedzić. Ale zanim spakujesz walizki, pamiętaj o odpowiednim zabezpieczeniu. Dlatego sprawdź korzyści, jakie zapewnia polisa LINK4 Podróże.

Więcej ...

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

Więcej ...

Jako jedna wielka polska rodzina. Ulicami Wilna przeszła wielotysięczna Parada Polskości

2024-05-06 13:11

fot.M.Paszkowska/l24.lt

W sobotę Wilno rozkwitło biało-czerwonymi sztandarami – ulicami litewskiej stolicy przeszła tradycyjna majowa Parada Polskości. Była to wyjątkowa okazja, aby jak co roku Polacy ze wszystkich zakątków Litwy oraz rodacy z Polski i z dalszych stron mogli spotkać się razem jako jedna wielka polska rodzina.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

#PodcastUmajony (odcinek 6.): Nie uciekaj, mały!

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 6.): Nie uciekaj, mały!

Czy zauważam Boga wokół siebie?

Wiara

Czy zauważam Boga wokół siebie?

Abp Jędraszewski: tylko budowanie na Chrystusie pozwoli...

Kościół

Abp Jędraszewski: tylko budowanie na Chrystusie pozwoli...

Prymas Polski: gdy czynisz znak krzyża, głosisz miłość...

Kościół

Prymas Polski: gdy czynisz znak krzyża, głosisz miłość...

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?